Mam w domu dwa koty - mam też balkon, na którym mam między innymi pomidory, paprykę, rzodkiewki, sałatę, poziomki, ale także kilka małych iglaków oraz bluszcz hedera helix.
Co zrobić, żeby mi koty nie obżarły tych roślin? Po pierwsze - nie chcę miec całego mieszkania zarzyganego na zielono, po drugie - chcę, żeby roślinki przeżyły, a po trzecie - ważne jest, żeby i koty przeżyły (podobno hedera jest trująca).
Gdzieś słyszałam o spryskiwaniu roślin sokiem z cytryny - czy to podziała? Nie zaszkodzi liściom?
Nie pozbędę się ani roślin, ani kotów, koty będą wypuszczane na balkon (zabezpieczony siatką, żeby nie wyskoczyły z 9 piętra - i żeby ptaki nie wlatywały i nie sr...). Nie sposób jest też non stop pilnować roślin i odganiać zwierzęta "własnoręcznie". Szukam rozwiązania, które je na dobre oduczy pchania ryja w roślinki.
To tylko wygląda niewinnie, w rzeczywistości to diabeł wcielony...