Dobry,
temat rzucam trochę ala prezentowy, a trochę refleksyjno-egzystencjalny. Z racji ciągłych rozmów i rozważań na temat dbania o rośliny, mniejsze, większe, twardsze, słabsze, wymagające i samowystarczalne, naszła mnie taka myśl, że nie rozmawia się w ogóle na temat konserwacji wspomnień o roślinach i naszych upodobaniach lub osiągnięciach na polu działkowo-ogrodniczym. Chodzi mi głównie o porządną dokumentację. Moja babcia mnie nakierowała przeglądaniem starych fotografii z czasów swojej ogrodniczej świetności, a nie ukrywam, że przecież dobra fotoksiążka - https://fotojoker.pl/inspiracje.html - może okazać się znamienna w kwestii nie tylko daty posadzenia tego czy owego, ale też dawnych i aktualnych sposobów na aranżację wewnątrz i na zewnątrz. Nie myśli się o tym chyba zbytnio, a powinno się, prawda?