Czy ktoś ma pomysł, co mogłam zrobić źle?
Na pewno coś poszło nie tak, mam skrzydłokwiata od dwóch lat, miałam z nim początkowo trochę problemów, więdł, żółkł i tracił liście, ale w końcu doszliśmy do porozumienia, znalazłam dla niego idealne miejsce oraz ustaliłam jakiej ilości wody potrzebuje. Odtąd rósł jak na drożdżach, liście były ciemnozielone, jędrne i błyszczące.
W pewnym momencie jednak rozrósł się tak bardzo, że postanowiłam go przesadzić do nieco większej doniczki. Od przesadzenia liście zaczęły żółknąć, zrobiły się jasnozielone, obwisłe.
Nie wiem co się stało. Czy za mocno ubiłam ziemię? Czy za głęboko wsadziłam korzenie i łodygi?
Proszę o pomoc, to mój pierwszy kwiat, którego nie zabiłam, który przez dwa lata pięknie rósł, nie chcę znowu wyrzucać straconego kwiata